Czasami rzeczywistość jest silniejsza od chęci treningu, wyzwalania endorfin, adrenaliny, czy innego ustrojstwa. Totalnie z sił wyczerpany od wczesnego wstawania, biurowej samotności w zmaganiu się z problemami i 12 godzin poza domem, nie potrafiłem znaleźć wystarczającej ilości energii na sprawianie sobie przyjemności sportowej. Sen. Sen, to jedyne czego potrzebowałem. Nie było chęci do treningu, właściwie, to nie było na niego za wiele czasu, tak samo jak na pisanie tutaj. Szkoda, bo zarówno codzienny trening, jak i przelewanie słów na tej stronie dobrze mi robi. Jedno i drugie lubię na tyle bardzo, że odczuwam duży dyskomfort, kiedy coś lub ktoś mi to uniemożliwia.
Starczy już marudzenia:) Przed wczoraj nie wytrzymałem i zakończyłem swój zapracowany dzień chwilę wcześniej. Uciekłem prosto w buty biegowe. nadmiar skumulowanego stresu poniósł mnie na tyle mocno, że nie planowo poprawiłem swój rekord na 10 km:) Nowy czas to 46:05. I mam nadzieję, że nie był to jednorazowy wybryk, a dobry znak, wróżący tylko poprawę wyników i może w końcu zejście poniżej 45 minut.
Od przyszłego tygodnia wszystko powinno wrócić już do normalności i będę mógł wybiegać moje 70 km tygodniowo. Przygotowanie do maratonu znów wróci na właściwy tor. Już nawet zacząłem wdrażać w plan treningu biegi przełajowe z duża ilością podbiegów zbiegów i … podskoków nad pokrzywami. Różnorodne drogi, zmienny rytm biegu, oddechu i bicia serca świetnie rozwija biegowo. Taka trasa przygotowuje na najgorsze zmęczenie podczas biegu po prostej drodze. Mam nadzieję, że wystarczy siły, żeby taki bieg crossowy wprowadzić na stałe, bo potrafi solidnie wykończyć.
Miłego weekendu 😉
7 komentarzy
Skąd ja to znam… Plany, plany, plany .. dalekosiężne a czasu i sił już nie starcza… Ja już powoli zaczynam się nazywać biegaczką weekendową … a nie chcę taką zostać więc muszę coś pod tym kątem zmienić. Mam nadzieję że mi się uda i Tobie też 🙂 Pozdrawiam 🙂
mam podobnie czasami praca wysysa z nas energie i nie starcza jej na nasze pasje
mam również nadzieje że to się zmieni 🙂 nowy miesiąc nowe plany
Ojej, jaki dobry czas !
Jest czas na pracę i czas na przyjemności, tylko czemu na przyjemności mamy godzinkę a pracujemy po 8-10 h ? I jak to zmienić ?
No własnie. Zostać prezydentem? Rosji? 🙂
Hot damn, lokoing pretty useful buddy.
Niestety ja po powrocie z wakacji widzę, że chociaż chęci są to czas został zjedzony przez pracę, a to dopiero początek :/
Cieszę się, że po wysiłku biurowym nastały czasy treningów. 🙂
Gratuluję nowego rekordu! 😉